bo grali dobrze. Ale prawda znana nie od dziś - wygrywają lepsi. Czyli (uwaga - będzie przerywnik) biało-czerwoni!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!*
Ech, oglądając takie mecze przypominam sobie, dlaczego tak zafascynował mnie ów sport (sport, nie gracze, podkreślam). Panowie zaś, no cóż, oni uwielbiają to robić - dają nadzieję, połechcą euforią, by za chwilę zamrozić na twarzach rozbujane uśmiechy. Okropne, uwielbiane przez nich udramatycznienia. I kiedy już idziesz do kuchni, bo patrzeć na to nie sposób, i wracasz z ustami pełnymi tostów, niby od niechcenia zerkasz na ekran - a tam co? Znowu to samo! Podnoszą ci ciśnienie i trzeba od nowa. Tost stygnie, gardło się zdziera, sąsiedzi wściekają, kolana bolą od klęczenia, a oni wygrywają. Ot, tak. Czeski film.
Kocham takie mecze.
Wszystkich sfrustrowanych i zagubionych w spiskowych teoriach sprzedajnego świata sportu zapytam: a widzieli ten mecz? Jeśli tak, to niech zamilkną.
I nawet siostra oglądała. Dzięki Bogu nie urodziła. Gdyby tak było, dziecko musiałoby nosić imię Gruszki. Nawet gdyby to była dziewczynka.
Jutro Słowacy. Czy moje słabe serce to zniesie...?
* nie wydaje mi się, by był jeszcze ktoś odwiedzający tę stronę, kto nie wie, o czym mowa, ale ostatni raz podpowiem (mam dziś doskonały nastrój, więc niech będzie) - Mistrzostwa Europy siatkarzy, mecz o ćwierćfinał z Czechami
działoooo sie!!!! się te emocje przebiły się nawet przez grubą szybę starego poczciwego TV!!!!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńech oddał bym ten ćwierćfinał za te piwa które warzą u siebie :) no i finał mistrzostw świata w hokeju na lodzie
OdpowiedzUsuńSaksiku, piwo uwarzysz ty nam lepsze. A hokej... coś się wymyśli, jak już się to twoje uwarzone wypije
OdpowiedzUsuń