wtorek, 16 kwietnia 2013

z cyklu: przyszło nagle. chrzest

I oto można stracić coś, czego się nie miało. Złudzenia. Chowane po kieszeniach jak cukierki na potem. W naiwnym cieple skóry stopiły się w brudną ciecz zawodu. Ściekają jak łzy infantylną powierzchnią ubraną w strukturę lolity. Skończ, mała, to nie tak. Nie fikaj bezładnie nogami. Już dawno urosłaś na tyle, by zmarszczyć wiarę w bezinteresowność. Nie gładź spódniczki, tu nie o dziecięcą idzie prostotę. Zabawa kryje się pod plisami. Tym jesteś dla kumpli w piaskownicy. A jeśli już – dobrze – jeśli z kimś zechcesz brnąć w tę grę w bycie, to cię wyśmieją lub dziwką małą okrzykną. Dziewczynka z prowincji na mieście. Nie zna zasad ciuciubabki. I zwykle przegrywa. Kręci się w kółko, tnie dłońmi na oślep powietrze. Stęchłe od drwin.