a sufit znów, jak powracający zły sen. Znów jest i znów czarny. Sen powraca jeden. Kilkulatka. Nie mogła się wydostać, opętał ją szałas. Dlaczego w ogóle tam wchodziła. To nie ciekawość. To naiwna głupota, znamię nie do usunięcia spod prawego obojczyka. Gdy zima i skóra blada widać bardziej się eksponuje.
I znowu piosenka, ta nocą pisana, znowu ona. Znów jesteś opowieścią zmęczonych ust.
A tylko chciałeś dobrze. To nadal twój błąd.