niedziela, 10 marca 2013

wiosna, panie


nowe miało nadejść wraz z wiosną. Każde nowe tak ma, a może każda wiosna. Czując więc nadciągającą moc zmian, postanowiłam wyjść im naprzeciw. Żeby nie było, że pasywnie, że tylko czekam, jak ta królewna, na gotowe. Bycie królewną jest całkiem przyjemne, im się wiele wybacza, głaszcze po łapkach i podaje śniadania, ale ja królewną jestem początkującą, więc zabrałam się za aktywność według utartego harmonogramu, czyli - zabrałam się za robotę. Że lubię pobawić się w męskimi zabawkami, które bynajmniej nie są nawilżane, nie jest nowe. I że takowa zabawa towarzyszy każdej mojej zmianie - też. Przyznaję, jestem dość samowystarczalna. Potrafię malować powierzchnie różne, cekolować je i gładzić, wbijać co jest do wbicia, wkręcać, zalepiać, zaklejać, szlifować, wyrywać i na powrót przytwierdzać, słowem - nadaję się. Co więcej, gros tych czynności, mimo popsutych paznokci i niewyjściowego oblicza, sprawia mi przyjemność. Zresztą, ja się lubię zmęczyć. Gorzej, gdy efekt odbiega od założeń. Tu królewna marszczy czoło i tupie nóżką. Za nic nie mogę na przykład dojść, dlaczego nagle teraz rozmawia do mnie tylko jeden głośnik, i jak sprawić, by pewna szafa domykała się tak, jak się nie domyka. Ale to są kwestie do zorganizowania na później. Bo ja w zasadzie nie o tym chciałam. Miało być o wiośnie, której coś się pomyliło i jakby przestała nadchodzić. Bardzo śmieszne, doprawdy, boki zrywać. Dokonałam szeregu czynności mających potwierdzić wejście w lepsze, a tu proszę. Leci na głowę to białe, mokre, i jeszcze po oczach sypie, cokolwiek złośliwie. Brak kompatybilności, marzec przecie. Błądzić jest rzeczą ludzką, i niech na ludziach pozostanie. Wiośnie zalecam ogarnięcie, gdyż nowe jest w stadium dalekiego zaawansowania i nie zatrzymasz. Cytrynówkowy przeszedł w narcyzowy, kurz opuścił wnętrza i strony, fortuna leżakuje w chłodzie, czeka na wtajemniczenie w poniedziałki na M. Ponoć zmieniają perspektywę tygodnia. Się zobaczy.
Zadanie na nowe: nauczyć się wykorzystywać luki.