jestem ptak
jestem woda
jestem wiatr
wszystkim jestem
nic jest mną
Na szyi ścisk
ta obręcz jest silniejsza od ciebie
Napięcie w ramionach
tam gdzie skrzydła winny być
nie rozwiniesz, podcięte
skóra paruje dźwiękami, co sączą się żlebem w dół
gleba nie wsiąka, oddaje, krztusi się
trzeba zaorać
Grunt westchnie i odda nadmiar
wyrośnie sad
Oszukane jabłka
kto zje pierwszy, będzie znał prawdę
ale wcale nie chce jej znać
Prawda nagle brzmi inaczej, słowa mają nowy kształt
noc już nie znaczy niewiedzy
noc już nie znaczy niewiedzy
noc jest zła
światło nie kreśli odpowiedzi
to co niepewne nadaje ton
światło nie kreśli odpowiedzi
to co niepewne nadaje ton
Pragniesz tak niewiele
niepamięć ważyłaby mniej
dotykasz niewidzialnego, stajesz się nim
Kolor zalewa usta
pustynia śpi
umarłe kwiaty
muszę milczeć
nie potrafię
plastyczna maź faluje, zaprasza, mruży oko, ostrzega DRŻYJ
biegnę cicho
cisza jest groźna
jestem częścią całości
odpowiedzią na zagadkę
nieznanym fenomenem światła i ciemności
uciekaj zostaw to wszystko
giń
wiem, że do mnie mówisz
mówię krzyczę błagam szept
na pierwszy rzut oka
niby pasuje niby autystycznie
ale
przestaję wierzyć
chłodno, brakuje cienia
gorąco, sople z dachu
grają muzykę pachnącą jaśminem
okrągły rynek z fontanną bez wody
okiennice skrzypią nad głową
powietrze cyka i drży
sza
I śnieg
a płatki głośne, zielone
jak liście, których nie ma
bo w końcu zima
jest w tobie siła, której nie pojmujesz
ten kot, który patrzy co rano
on wie
bańki mydlane kończą tragicznie
nawet te z różowym poblaskiem
ból jest dobry trwa chwilę – chwała trwa wiecznie
gówno prawda
jestem drzewo
jestem ptak
jestem woda
jestem wiatr
wszystkim jestem
nic jest mną