niedziela, 27 października 2013

chory film z przerwą na reklamę

Na styku dwóch części filmu o tobie – blok reklam. Marketing własnego rozdźwięku. Medialna rozprawa między tobą a tobą. Sędzia - kalosz, tylko którą parę wybierze? Na razie śledzi obraz na ekranie, migawki jedna za drugą mieszają w systemie ocen. Konkurs reklam. Czas start.
Pierwsza zachwala obejrzaną już połowę. Scenariusz dość żwawy, pełno zwrotów akcji i brak koherentności. Trochę luksusu na przemian z chronicznym debetem na rachunku sumienia i woli. Nieprzespane na emocjach lata, morze wina i huśtawka doznań. Śmiech, dużo śmiechu, całe butle łez. Gwarno, głośno wręcz, ktoś wrzeszczy udając, że to koncert. Odjazd na decybelach histerii. Zmęczenie, ale można je zakryć pudrem i jedziemy dalej. Życie to impreza, więc jest impreza. Wykrzyknik. Lansowany produkt: innowacyjna mieszanka napoju energetycznego i środków psychotropowych. Przed użyciem nie czytaj ulotki dołączonej do opakowania, lecz skonsultuj się z terapeutą, gdyż każdy lęk niewłaściwie stosowany zagraża twojemu życiu lub wątrobie. I nigdy nie pij piwa z kija. Pod kapslem rausz jest lepszy.
Reklama numer dwa. Zdaje się dotykać nietkniętego jeszcze scenariusza. Kursywa na białej kartce pojawia się i znika, nie wie, co dalej. Może tylko podejrzewać. Snuć wizje przemyślane bądź wymyślone. Tak tworzą się filmy najbardziej niezdrowe dla oczu. Tych zza drugiej strony płotu. Sielsko anielsko, mała stabilizacjo pogoni za cholera wie czym witaj. Jesteśmy starsi, jesteśmy mądrzejsi, nie dla nas egzaltacje. Niewzruszeni szumnym naporem młodzieńczego buntu nieważne przeciw czemu, byle przeciw, zapuszczamy korzenie w glebie działki, w którą za dwadzieścia, jak dobrze pójdzie lat wkopiemy fundamenty własnego em z grillem i starannie przyciętym żywopłotem. Spokój, tylko on nas umiłuje. Jedynym szaleństwem będzie ironia wobec tego, co kiedyś, dawno temu pod dachem wiejskiej dyskoteki, tudzież w koedukacyjnej toalecie najbardziej obleganego klubu w metropolii. Będąc ponad to, pobłażliwie przymykamy oko na wspomnienia, bynajmniej nie pobłażając potomnym. Nasze sylwetki niezłomne są, surowe i bez skazy. Gramy w bycie społecznym kręgosłupem. I święcie wierzymy w tę rolę. Na reklamowym banerze okazały napis promujący psychotropy. Bez energy drinków. 
Trzecia reklama urywa się w połowie. Zabrakło czasu antenowego. Zdążyłeś tylko zobaczyć wahanie, wielki złoty znak zapytania na czarnym tle. Zapewne miała to być jedna z tych inteligentnych kampanii z opóźnionym zapłonem, każąca chcącym czy nie konsumentom ulicznych bilbordów przez kilka tygodni zastanawiać się nad jej konceptem. Cóż bowiem oznacza ten symbol na ścianie wieżowca, dlaczego mnie niepokoi, czy przez to wyłapuję go spośród setek komunikatów..? Czy mam się cofnąć do domu, usiąść na kanapie i przemyśleć swoją drogę? Zmienić kierunek, posłuchać wyciszanych głosów, przestać się wić? Napisać od nowa scenariusz, wcielić w inną postać? Drugi plan na wierzch.
A może to taka zabawa w bystrość, kto pierwszy, ten ma rabat.