niedziela, 5 lutego 2012

bo niebo trzeba podnieść już dziś

Czyjeś słowa są czasem najdobitniejsze. Lepiej niekiedy nie używać własnych. Dla zdrowia własnego i wszystkich świętych. W razie czego można zwalić na cytat. Przytoczone kwestie to zawsze nie nasze. A tak, przypałętały się. W zasadzie nie wiadomo, dlaczego.
Zawsze wiadomo. Nie ma przypadków, tylko nie dana nam jest wiedza o ich sensie i źródle. Niezrozumiałe, durne sny są obrazem realizacji wyższych działań, rozgrywanych na odległych planach, nam – maluczkim – zasłoniętych zwiewną kotarą ignorancji. Bo i po co nam to poznanie. Jeszcze będziemy próbowali wyjaśniać, tłumaczyć. Zbyt wiele analiz pociągnie nas na sznurku do piekła. Freud skończył źle, zamknięto mu usta.
Co będzie po drugiej stronie, czy będzie inaczej? Czy będzie lepiej?  
Niemożliwe można posiąść, trudne staje się błahostką, nic nie rozumiem, nic.
A może to i dobrze.
Na niebie ciągły ruch.
Jest już po i można iść.