sobota, 23 czerwca 2012

z wizytą u niedźwiedzia

bez antenowej ciszy, przeszklonych ścian dzielących majestat tych, co mówią od przeciętności tych, co słuchają, bez nastroju głębokiego wtajemniczenia, zagadki drugiej strony lustra, konieczności wyłączenia telefonów pod groźbą śmierci. Po prostu. Naprzeciw tego, który dzierży władzę - czyli mikrofon - od lat, bez powinności bicia pokłonów i całowania w słynną mistrzowską dłoń, w atmosferze spotkania przy kawie, a nie oficjalnej audiencji u papieża polskiej hierarchii muzyki.
Niedźwiedź siedzi. Z rękoma na kolanach, jak uczeń pod srogim okiem wychowawcy, uśmiecha się skromnie. Onieśmielenie nikłym audytorium? Sześć osób na krzyż przyszło do króla. Wstydź się, narodzie.
Ten jednak tkwi na miejscu, niewzruszony, acz sympatyczny. Uśmiecha się nadal. On wie. Ten spokój to chwila. W następnej będzie siła.
Moc nadchodzi wraz z pierwszym słowem, z dobry wieczór tak znanym od lat. Niedźwiedź przemówił. Aż dziwnie to widzieć, świętokradczy gest ciekawskiego zuchwalca. Zawstydzony poddajesz się urokowi fal, płynących w eter spod waszych stóp. Jesteś częścią pisanej na szpulach historii.
I nagle krach. Kameralne grono rozpycha napływająca z ulicy gawiedź. Wszyscy chcą zdjęcie z niedźwiedziem, parcie na mikrofon wyzwala zew krwi. Deptanie po piętach, okrutne trzaskanie drzwi, szelest aparatów, awantury o lepsze pozycje. Pani zasłania mi widok! A pani od kiedy ogląda radio? Oblepiony, święty stolik pana z radia. Szczęśliwcy dopadli kantów ołtarza. Pozdrawiam babcię Małgosię, babcię Marysię, dziadka Stasia i dziadka Henia, ciocię Helenę i Jolę z drugiej ce. Z czających się reklamówek wysypują się książki spragnione autografów. Panie niedźwiedź, ludzie się gapią – a nie mieli słuchać? Ten podpisuje, pozuje, taki spokojny w szaleńczych błyskach lamp. Chciałam zrobić zdjęcie i ja. Ale nie wyszło, jakieś takie zamazane. I dobrze. Nie należy burzyć porządku rzeczy. Trzeba zostawić pewne ideały w kategoriach nieuchwytnej iluzji, za mistyczną obudową odbiornika.
Radio wychodzi do ludzi. Niechże już czyni to kościół. Byle nie odłam toruński.

Magia radia? Tak, ale jak dawniej, mniej bezpośrednio, z odrobiną tajemnicy.
Tysiąc pięćset osiemdziesiąte szóste wydanie listy za nami.